piątek, 23 grudnia 2011

Face to face

Czy to możliwe, że spotkałam prawdziwego Św. Mikołaja? Mnóstwo ludzi powie pewnie "Oszalała!", ale ja chyba naprawdę spotkałam Św. Mikołaja.
Po pracy jechałam do domu, w autobusie, w korku. Zmęczona i zamyślona stałam i gapiłam się przed siebie, w pewnym momencie zaczepił mnie starszy Pan. Szeroko się uśmiechał. Od razu w oczy rzuciła mi się jego gęsta broda. Wskazał mi wolne miejsce i powiedział: - Musisz o siebie dbać, dziewczyno!
Myślę sobie kolejny dziwak. Ale Pan zupełnie nie nachalnie i dyskretnie mówił o tym, że trzeba o siebie walczyć, być silnym i zawsze dobrze nastawiać się na ludzi. Brzmiał jak dobry cichy dziadek. Na pożegnanie pogłaskał mnie po ramieniu i życzył mi przychylnych ludzi... Wysiadł na najbliższym przystanku i zniknął, jak Mikołaj :) Bardzo mnie to wzruszyło, potrzebowałam dobrego słowa, po prostu od człowieka. Pomyślałam, że ta Warszawa nie taka straszna i że jeszcze będzie mi tu pięknie :) I takiego Mikołaja życzę wszystkim na Święta i przez cały Rok.

sobota, 10 grudnia 2011

Mama

Ciche come back. Nieśmiało dzisiaj usiadłam do maszyny po 2,5 miesiąca przerwy. Czuję jak moje palce są sztywne, mózg też mam sztywny. Bardzo tęskniłam za szyciem i w końcu udało się coś zrobić. 
Mieszkamy w zupełnie innym miejscu, mamy małe mieszkanko, nie ma tu miejsca na pracownie. Szycie znowu na stole w jadalni, sypialni itd. Ale nie narzekam, liczą się chęci... 
Moja córcia narysowała mamę. Nie wiem dlaczego noga wychodzi mi z oka, a między nogami mam siusiaka. Nie otrzymałam odpowiedzi. Zawsze jak nie mam pomysłu co uszyć, to idę na łatwiznę i proszę Tamarę aby coś narysowała, a później dzieciak się cieszy i ja się cieszę, a to najważniejsze... 


sobota, 24 września 2011

Kontrafałda

Dawno nie robiłam nic konkretnego apropos szycia. Dużo domowych przeróbek, firany, skracanie spodni, podwijanie spódnic, wszywanie zamków... nudy. W końcu uszyłam spódnicę, która bardzo pasuje do pracy. Spódnica jest z kontrafałdą, dwiema kieszeniami i zamkiem. Krój z Burdy 11/09. Szczerze pisząc, do końca nie jest w moim stylu, ale z szycia jestem zadowolona. Materiał jest zbyt jasny i trochę się czuję jak w mundurku harcerskim. Fajnie pasuje do krótkich sweterków w szpic, no i jest modna długość midi. Kieszenie szyłam podwójną igłą, bardzo lubię tak szyć. 


Podoba mi się pomysł na szlufki i to zdecydowało, że uszyłam ten model. Choć brakuje mi kolorów w tej spódnicy. Patrzę na te rajstopy i myślę, że pomarańczowe wstawki fajnie by pasowały.


Spódnica nie ma podszewki, tzn. ja jej nie uszyłam, bo bardzo nie lubię podszewek. Zawsze wypruwam, bardzo mnie one denerwują.

Kieszenie są takie same jak w spodenkach lnianych, które szyłam kilka tygodni temu. Uszyłam je trochę po swojemu, bo w ogóle nie zrozumiałam opisu w Burdzie. 

piątek, 9 września 2011

Szlafrok boksera



Przerobiłam stary szlafrok babci na szlafrok dla mojej córci. Krój z Burdy, grudniowy numer z 2010 roku.
Trochę za nisko zrobiłam szlufki i rozmiar też mógłby być mniejszy, ale ogólnie myślę, że szycie się udało.
Niestety materiał "siepiący". Szukam swojego sposobu na wykończenia, szczególnie brzegów, zawsze mam z tym problem. Tym razem użyłam tego ściegu (foto). Szlafrok jest po praniu i w sumie nie zauważyłam aby mocno zaczął się "pruć". 

wtorek, 16 sierpnia 2011

Sopot jest w środku...






Spontanicznie w długi weekand pojechałam z przyjaciółmi do Sopotu. Przed wyjazdem, w całej tej spontaniczności dotarło do mnie, że nie mam bikini. Na chomikuj.pl znalazłam krój bikini. Bardzo prosty i szybki krój do uszycia. Szyłam i nie wierzyłam, że w ogóle będę w tym stroju siedziała na plaży, za oknem strasznie padało. W sobotę z samego rana, w strugach deszczu, wyjechaliśmy do Trójmiasta. Na miejscu zaskoczyło nas piękne słońce. 
A ja ignorantka totalna :) dowiedziałam się, siedząc na plaży, że Sopot jest w środku, między Gdańskiem a Gdynią. Zawsze myślałam Gdańsk, Gdynia, Sopot... Okazało się, że takich mądrych jest więcej :) W niedzielę było już na prawdę pięknie... Wygrzewałam się na plaży cały dzień, bez dzieci, bez konkubenta, sama... Całkowity relaks. W poniedziałek ledwo wsiadłam do samochodu, tak bolały mnie boczki, za dużo słońca, ale i tak gęba mi się śmiała. Na moim ciele zostały dwa nie opalone miejsca, moje bikini "odbiło" się na jakiś czas :)



poniedziałek, 25 lipca 2011

Spodenki lniane

Uszyłam spodenki na wzór spodni, które kilka postów temu rozprułam. Było kilka poprawek, ale jestem zaskoczona efektem. Oczywiście len się strasznie siepie i gniecie, ale o tym wszyscy wiedzą, nie ma co tu narzekać. Bardzo mi się podoba granatowa taśma, która świetnie zgrywa się z tym materiałem i kolorem.
Na zdjęciach ja jestem w tych spodniach i trochę nie leżą dobrze. Nie ma Patryka i nie ma modela. Chciałam zrobić mankiety na dole nogawek, ale ciężko tak bez przymiarki, podwinęłam je sobie sama :)


Taśmę wszyłam od strony wewnętrznej paska, pod szlówki i trochę wystaje z patki. 
No właśnie czy "przykrywka" kieszeni to patka?



piątek, 22 lipca 2011

Pracownia krawiecka II

Wrzucam kilka zdjęć mojego "kąta do szycia". Nie skończyłam go jeszcze urządzać, ale nie długo całkowicie zostanie zdemontowany i nie wiem czy w nowym mieszkaniu będzie aż tyle miejsca na to wszystko. Póki co pokazuję mój pomysł na "pracownię".
Stolik z Ikei jest przymocowany do ściany i jak trzeba, to można go złożyć. Dużo miejsca zajmuje deska do prasowania, ale przecież zawsze znajdzie się miejsce "za szafą". Na ścianie miała wisieć duża półka na materiały, no ale nie znalazłam odpowiedniej. Później myślałam o zwykłych deskach na kątowniki i pewnie tak by się skończyło. No i oczywiście mój manekin, na którym obecnie wisi sukienka z lumpów (bardzo mi się podoba, ale mogę o niej zapomnieć, po prostu się nie zmieszczę), będę ją przerabiać dla mojej siostry. Zadziwiające jest to, że moje wszędobylskie, dwuletnie dziecko nie buszuje w moim kącie. Tak jakby wyczuła, że to nie jej teren i pomimo gazet na ziemi, materiałów i kolorowych nitek raczej nie robi mi bałaganu. Jedyny problem jaki mam, to przygotowywanie wykrojów. Robię to na podłodze, a jest to męczące, albo w kuchni na stole. Dużo radości przysporzył mi ten kąt...






niedziela, 17 lipca 2011

Wyprzedaż marynarek męskich..

Szykują się zmiany. Sprzedajemy, oddajemy... przygotowujemy się do wyprowadzki.
Patryk zaprojektował sobie kiedyś dwie marynarki, niestety ja ich nie uszyłam. Zrobiły to dziewczyny z MIXERA (dziewczyny w Poznaniu mają swoją pracownię i robią przepiękne rzeczy). A ja korzystam z bloga i je pokazuję, włącznie z cenami. Może dziewczyny znacie kogoś lub same byście chciały mieć pojechaną marynarkę. Są odważne i bardzo zwracają na siebie uwagę. Szyte są na 170-180 cm, porządny materiał i są bardzo wygodne...

MARYNARKA "ZIMNY ŁOKIEĆ"
 Bajer polega na, dosłownie zimnym łokciu. Zamiast skórzanych łat na łokciach jest dziura... Cena 250 zł, do negocjacji. Na ulicy marynarka wzbudzała emocje... :)


MARYNARKA "2FACE"

 To jest moja ulubiona marynarka. Jeśli w pobliżu jest moherowy sweterek, to na pewno się przyklei do tej marynarki.  Nie można odczepić od siebie rękawów... Cena 250 zł, do negocjacji.
Obie są w kolorze czarnym, zapinane.

sobota, 2 lipca 2011

Wykrój spodenek i spódnicy...

Dziewczyny poprosiły mnie o wykrój do tej spódnicy i spodenek. 
Spódnicę zaczęłam szyć bardzo dawno temu, kiedy byłam zaraz po ciąży, ale jej nie skończyłam, coś mi nie pasowało. Materiał leżał w szafie. Po jakimś czasie zaczęłam wszystko od nowa. Trochę schudłam więc trzeba było ją zwężyć, później okazało się, że ten krój jest zupełnie nie dla mnie, bardzo źle w niej wyglądałam. Więc mocno ją skróciłam i dorobiłam dwie kieszenie. Bardzo dobrze się w niej czuję i noszę ją do płaskich butów co w pierwotnej wersji byłoby nie możliwe. 



Dostałam dużo pochlebnych komentarzy na temat spodenek, a spodenki leżą w szafie, bo materiał okazał się trochę za gruby. Jak jest upał, to przez to, że stan jest wysoki są nie do noszenia, po prostu za gorąco. Natomiast gdy jest nie co chłodniej, jak na przykład dzisiaj to spodenki są zbyt krótkie i jest za zimno. Ale będzie ulepszona wersja, tylko muszą poczekać w kolejce...

  
Dziewczyny, nie wiem czy taka wersja wykroju wam się do czegoś przyda. Czekam na znak, najlepiej email, adres podałam pod foto.

czwartek, 30 czerwca 2011

Sposób znany...




Deszcz pada, fajne powietrze...  A ja się motywuję... Nigdzie nie znalazłam fajnego wykroju męskich spodenek, więc poszłam na łatwiznę i rozprułam na części pierwsze, stare i zniszczone spodnie Patryka. Nigdy jeszcze tak nie szyłam i się nad tym zastanawiam, tym bardziej, że Miły jest dość wybredny jeśli chodzi o ciuchy i wygodę. Myślę, że nie ma w tym żadnej filozofii i trzeba to uszyć. W Bławatku (o dziwo, po raz kolejny) kupiłam fajny len z domieszką, w kolorze jasnej kawy. Trochę będzie mi go szkoda jak szycie się nie uda. Chociaż mówi się, że to najłatwiejsza metoda nauki szycia, zobaczymy :)   

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Spodnie

Weekand minął w deszczu i dzięki temu zdążyłam uszyć spodnie. Spodnie miały być długie, podwinięte do 3/4, tak jak dzisiaj modnie. Niestety za wąsko skroiłam dół, z długich spodni zrobiły się rybaczki. Nie poddaję się i jeszcze raz usiądę do pierwotnego planu. 
Nastawiłam się na długie szycie, okazało się, że to bardzo prosty krój. A może po prostu opisy z Burdy (6/2011) już są dla mnie bardziej zrozumiałe. Spodnie są wygodne, swobodnie się w nich czuję, bardzo mi się podobają kieszenie i materiał. Materiał, o dziwo kupiłam w Bławatku po przecenie, rzadko mi się to zdarza, zazwyczaj nic mi się tam nie podoba.






P.S. Zauważyłam, że o tej porze roku w lumpach można kupić grube, zimowe materiały, włóczki itd., a zimą na odwrót. Tak przy najmniej jest tu u mnie na Wildzie.
Niesamowite jest, że kiedy udadzą się zakupy w lumpie to człowiek tak się cieszy, jakby złapał Pana Boga za nogi... :)

piątek, 17 czerwca 2011

Mademoiselle




Spódniczka dla mojej siostry. Prosty krój z Burdy 4/2011, model dla dziewczynki. Dodałam kilka centymetrów i wszystko pasuje. Materiał szyje się fatalnie, nie byłam przekonana do tego projektu, ale efekt mnie zaskoczył. Wyszła delikatna, subtelna spódniczka, nawet ta czarna taśma pasuje. 
Moja siostra wkręciła się w materiały z lumpków, ten zresztą też jest z lumpa. Fajnie! Babcia Marzenka też mi co rusz podrzuca  materiały. Trochę mi się już nazbierało fajnych kawałków, tylko przez tą super pogodę nie mogę się zmobilizować do jakiegoś bardziej ambitnego szycia... Niech spadnie deszcz... niech spadnie deszcz... :)


czwartek, 26 maja 2011

Przemiana II



Z sukienki ciążowej uszyłam sobie t-shirt. Wydawało się, że sukienka to kawał materiału, w rezultacie musiałam się zastanowić jak ją kroić aby starczyło na wszystko. Koszulka ma rękaw 3/4 i to jest w niej najfajniejsze plus jeszcze szew na środku. Bardzo szybko ją uszyłam i dobrze się w niej czuję. Myślę sobie, że szkoda trochę czasu i energii na taką przeróbkę, bo przecież takie rzeczy w dzisiejszych czasach można kupić za bardzo małe pieniądze i w większości sklepach i to jeszcze w różnych kolorach, ale mam z tego dużo radochy, no i relaks i dwie godziny tylko dla mnie a to bezcenne :) 


sobota, 14 maja 2011

Przemiana



Z prostej spódnicy z lumpów uszyłam sukienkę. Wykorzystałam krój z Szycia krok po kroku, trochę zrobiłam po swojemu tzn. sukienka nie ma rękawa i jest paseczek. Fajnie się ją nosi. Jeszcze tylko małe solarium, więcej słońca i będzie super :) Dziewczyny nie przekreślajcie lumpowych, szerokich spódnic, metamorfozy mogą zaskoczyć!!!!


środa, 11 maja 2011

Udało się!!!!

Marzenia się spełniają i nie będę tu pisać o sobie :) Kilka lat temu pracowałam z Marcinem, ja za barem a Marcin w kuchni i jak był wolny czas na mała kawkę to gadaliśmy sobie o tym co będziemy robić "kiedyś".
Nie pamiętam moich deklaracji, ale doskonale pamiętam co mówił Marcin, chciał zostać fryzjerem. Później obydwoje zmieniliśmy pracę i kontakt nam się urwał. Aż tu pewnego razu włączam naszą lokalną WTK-a i oniemiałam, stylista od fryzur Marcin doradza jak się czesać. Oszalałam z radości "udało się!!!!". Odnalazłam Marcina na FB, wrzuca tam foty z sesji, które przygotowuje i od niedawna założył bloga http://marcinwlodarczyk.blogspot.com/  I bardzo z tego wszystkiego się cieszę. Jak sobie pomyślę o Marcinie i o tych naszych barowych pogaduchach to się sama do siebie śmieje, taką czuję pozytywną energię. Fajnie gdy gadanie nie idzie w kosmos tylko się urzeczywistnia... Trzymam w kciuki za bloga.

PS Muszę dopisać, że Marcin jest bardzo dobrym, dyplomowanym kucharzem i zmiana profesji była dla mnie czystą abstrakcją, stąd to moje wielkie wow :)

czwartek, 28 kwietnia 2011

Spodenki




Nigdy nie zwracałam uwagi na spodenki, w ogóle nie czułam tego ciucha i nigdy też czegoś takiego nie nosiłam. Ale ostatnio w "Szyciu krok po kroku" zobaczyłam piękne, wysokie spodenki. Oszalałam... i w przeciągu jednego wieczora i troszeczkę dnia następnego uszyłam moje pierwsze spodenki. Jestem z nich bardzo zadowolona. Proste szycie, jedna kieszeń, zamek z lewej strony, dwie kieszonki z tyły i mankiety. Fajne jest w nich również to, że można je nosić na dwa sposoby. Czyli czuję się ok (wersja a) i czuję, że w święta trochę przesadziłam z jedzeniem (wersja b).


środa, 13 kwietnia 2011

Jajko i zając






Święta czuję już pełną parą, ale tylko w pracy. Wszystkim się spieszy :) Zamiast szycia produkuję teraz jajka, króliki, zające (w photoshopie), ale i wtedy szycie gdzieś się tam przewija. Wzorki na tych jajkach są z materiału, który kupiłam w lumpie, dość mały kawałek i nic z niego wielkiego nie zrobię, ale mnie natchnął i bardzo mi się podoba. Czasem wygrzebię jakiś fajny kawałek z lumpka i serce mnie boli, że nie ma więcej...

środa, 30 marca 2011

Sukienka niebieska


Kiedyś uszyłam niebieską sukienkę, ale ciągle mi coś w niej nie pasowało. A to za szeroka, a to za byle jaka...
Wczoraj usiadłam do niej po raz drugi, mocno ją zwężyłam i dodałam kwadratowe ramiona. Wyszło bardzo teatralnie... Po całym dniu chodzenia w niej zlikwidowałam te ramiona. Teraz jest prosta i ciepła. Z moja nową chustą, wielkim pierścieniem i czerwoną torbą bardzo mi się podoba :) Wąż to wypadkowa przy pracy, Tamarze się nie podoba.   

piątek, 25 marca 2011

Szycie i prucie...


Uszyłam spódnicę, bardzo prosta. Dwie kieszenie, po dwie zaszewki z przodu i z tyłu, zamek, cztery szlufki, podwyższony stan. Szyłam ją spokojnie i powoli, cały czas sobie powtarzałam, że musi być idealnie, prosto i dokładnie. Prułam i szyłam... Myślałam o tym, że przecież nawet super krawcowe prują! I dlaczego ja tego tak nie lubię?  I jeszcze: przecież nie muszę mieć jej za 5 minut, więc spokojnie po trochu, musi być ładnie... I tak w kółko... Udało się :)








sobota, 19 marca 2011

Grochówka

Dzisiaj na obiad grochówka. Z grochu, który został zrobiłam dla Tamary woreczki o różnych kształtach. Szyłam je robiąc obiad i to kolejny plus mojego krawieckiego kąta. Nie muszę nic rozkładać, zastawiać, śmiecić itd. Chciałam, usiadłam, zrobiłam...


Gif miał się animować. Na blogspocie się nie da, pewnie jest to do zrobienia, ale nie w mojej mocy... :)


Zabawa z woreczkami polega na łapaniu stopą elementów i układaniu jak się podoba.  

piątek, 18 marca 2011

Jest pięknie!

Postawiłam dom do góry nogami. Zrobiliśmy przemeblowanie, no i dzięki temu znalazł się dla mnie kąt do szycia. Jestem obrzydliwie szczęśliwa. Patryk zrobił mi stolik, nie mam jeszcze półek, wymyślam półki... W ciągu dnia gapię się na ten kąt i aż mi się ryczeć chce z tej szczęśliwości. Kąt tylko mój i tylko dla mnie i Tamara chyba to czuje, bo jeszcze nie widziałam aby wsadzała tam swoje łapki. Dziewczyny warto robić zmiany, kuć dziury w ścianie itd., czuję, że żyję... 

A z resztek czerwonego materiału uszyłam torebkę. Moja mama miała bardzo podobną torebkę, tylko, że tamta była z pięknej czerwonej skóry. Być może torebka skończy jako kosmetyczka, ale na razie bardzo mi się podoba. No i szyjąc ten gruby materiał przekonałam się do zmiany igieł. Kupiłam sobie kilka o różnych grubościach i widzę, że dobranie igły do materiału od razu polepsza efekt i usprawnia szycie. 







niedziela, 13 marca 2011

Kawa i kura



W końcu czuję, że przyszła wiosna, w Poznaniu dzisiaj jest bardzo ciepło. Siedzę na balkonie i piję kawę. Ciocia zabrała Tamarę na spacer, Patryk w rozjazdach, więc chwila tylko dla mnie. Cudownie!!! Ale przypomniał mi się mój ostatni wpis na blogu-fatalny nietoperz, poczułam, że koniecznie muszę go "zepchnąć w dół". Między zabawkami zauważyłam starą kurkę, którą uszyłam za nim jeszcze urodziła się Tamara. Kurka już kilka razy była naprawiana, ale cieszy mnie i córcię do tej pory. Uszyłam kilka takich zabawek i wszystkie rozdałam, szkoda, że nie robiłam wtedy zdjęć. Choć obiecałam sobie, że na blogu będą tylko nowe rzeczy to dla kury robię wyjątek :)   

piątek, 11 marca 2011

Asystentka

Wymyśliłam sobie zielony, soczysty sweter-nietoperz. W szyciu pomagała mi moja asystentka, nieoceniona w swej pomocy moja Tamara. Szycie z córką to naprawdę prawdziwa lekcja cierpliwości. W tym samym czasie koniecznie musi robić dokładnie to co ja. Ja rysuję wykrój ona też, ja tnę materiał ona koniecznie musi mieć te nożyczki i tak w kółko... Wczoraj było jak zawsze tak samo, nawet zdjęcie było robione razem, ogólnie wariatctwo. Ale tak naprawdę to lubię kiedy robimy coś razem :) 


Tamara i Monika


Sweter wyszedł fatalnie, zrobiłam wszytko tak jak Burda przykazała, ale ten styl nie jest dla mnie, więc zaczęłam kombinować. Najpierw chciałam żeby był rozpinany, później koniecznie chciałam aby miał kołnierz, wkurzyłam się, że nie mam pomysłu i gdzie ta moja super kreatywność? Naprawdę się wkurzyłam, w sumie to miał być wiosenny, lekki sweterek a wyszło wiosenne nic...



Rano było lepiej, obudziłam się, spojrzałam na manekina i sweterek, Patryk powiedział, że całkiem fajny. Teraz mi się kojarzy z moją Panią od polskiego z podstawówki... Nie zawsze jest tak pięknie i wiosennie, ale mojej asystentce dziękuję :)


Przynajmniej wiem, że nietoperz nie dla mnie.

środa, 2 marca 2011

Inny prezent!




Dostałam piękną muchę. Wymyśliłam sobie, że będzie broszką. Moja ekstrawagancka biżuteria... Dostałam również kosz, zrobiony techniką opisaną na blogu www.robotkidodziela.blogspot.com Foto nie dołączam sami zobaczcie... ach, ech i oooch...


niedziela, 20 lutego 2011

Kopfhaube

Uszyłam podhełmówkę. To jest taka "czapko-kominiarka". Uszyłam ją na zamówienie dla żołnierza, który dzisiaj walczy o Poznań na Cytadeli. Mam nadzieję, że spełniła swój obowiązek. To zlecenie było dla mnie wyzwaniem, nigdy nie szyłam czapki. 



Początki były dość łatwe, sama przygotowywałam wykrój i wszystko się fajnie układało ale do pierwszej przymiarki. Nie pomyślałam o tym, że mamy różne głowy i niestety trzeba było poprawiać i to mi zajęło najwięcej czasu.












Kopfhaube jest obustronna. Nie mogłam znaleźć odpowiedniego, szarego materiału. W końcu w Bławatku kupiłam zwykłe płótno, a chciałam franele. Po kilku prasowaniach w trakcie szycia, czapa była śnieżnobiała, sztywna i bardziej się nadawała do spania niż pod hełm niemieckiego żołnierza. Trzeba ją było nie co "wyszmacić". Niestety nie było mnie dziś na Cytadeli, czekam na zdjęcia.
Jestem bardzo z siebie dumna, nie wystraszyłam się zlecenia, efekt mi się podoba i czuję, że z każdym szyciem umiem coraz więcej. Żeby dobrze szyć oprócz umiejętności potrzeba praktyki, praktyki, praktyki... Dopiero teraz zauważyłam :), że głowa z kopfhaube stoi na panterce...



niedziela, 13 lutego 2011

Zara Poland

Wypatrzyłam sobie torbę w Zarze. Jest piękna i to raczej torebusia a nie torba. Chcę uszyć coś podobnego, szukam materiału. Nie może to być skóra, moja maszyna tego nie pociągnie, najlepiej zamsz. Cały wieczór o tym myślę. Przejdę się po lumpach, poszukam jakiejś starej zamszowej, grubej marynary, ale lepiej nie w poniedziałek. 

O weno nie mijaj!! O poście, motywuj !!

czwartek, 10 lutego 2011

Do Biedronki...

- Patryk i co myślisz o tej torbie?
- Jak do Biedronki.
- Daniel co myślisz o tej torbie?
- Dobra na zakupy do Biedronki!

Co oni z tą Biedronką? Miała być piękna wiosenna, elegancka torba. Rzeczywiście trochę wyszła jak porządniejsza siatka :) Ale dzięki tej torbie już mam pomysł na kolejną więc siatko-torba spełniła swój obowiązek. Zrobiłam ją z resztek czerwonego, grubego materiału, ale niestety moja maszyna buntowała się. Bardzo pęntelkowała i myślę, że to wina niedobranej igły. Muszę poczytać o igłach. Cieszy oko mój nowy hande made. 


Dzięki pikowaniu również podszewki torba jest sztywna.   


Nie ma żadnego zapięcia, ale właśnie taka miała być :)


Najbardziej podobają mi się kwadraty.


środa, 9 lutego 2011

Pracownia krawiecka

Moje wielkie marzenie. Kiedy najdzie mnie wena, rozkładam swój sprzęt w dużym pokoju i pruję, wycinam, szyję, brudzę... Bardzo bym chciała mieć swój kąt do szycia, taką swoją małą pracownie. Obok manekina wieszałabym na ścianie zdjęcia, wykroje, różne rzeczy które mnie inspirują. Moja dziecina nie miałaby wstępu. Nie musiałabym tego za każdym razem sprzątać, moje igły i materiały miałyby swoje stałe miejsce...
Marzenia te duże i te małe...


Rzeczywistość !!

niedziela, 23 stycznia 2011

Rękawiczki'91




Weekand był bardzo świąteczno-miło-sentymentalny. Babcia Marzenka pokazała nam swoje skarby:  rękawiczki ślubne, koszulkę Patryka jak był w wieku Tamary, buciki, stare laurki dzieciaków i mnóstwo innych rzeczy. A ja w starej książce do szycia znalazłam wycinek z gazety ze wzorem na uszycie skórzanych rękawiczek. Zima już minęła (mam nadzieję) i nie ma co szaleć z szyciem rękawiczek, ale może uda mi się z tego szablonu uszyć długie, aksamitne rękawiczki o jakich zawsze marzyłam.

Miłe łaskotanie poczułam w brzuchu gdy przeczytałam drugą stronę wyciętej karteczki - program tv z 91 roku z soboty, niestety nie puszczali już lub jeszcze Dynastii. A swoją drogą jak kiedyś mówiono na weekand, przecież to słowo przyszło do nas z obaleniem muru, soboto-niedziela, wolne... - nie wiem. Musze zapytać się mamy.


     

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Dynastio wróć!




Marynarka z poduszkami. Chciałam mieć czerwoną marynarkę do jeansów, taką z lat 80-tych. Uszyłam ją z materiału, który się niby nie "siepie", w trakcie szycia nigdzie się nie "siepną", więc jest ok. Fajne jest w  niej to, że są tzw. otwarte brzegi, czyli nie trzeba obszywać, podkładać brzegów, nie ma podszewki. Wzór wzięłam z Burdy 12/2009, bardzo fajnie się ją szyje. Kiedyś zmierzyłam się z żakietem i niestety przegrałam, natomiast z tym nie miałam żadnego problemu. Polecam.