Postawiłam dom do góry nogami. Zrobiliśmy przemeblowanie, no i dzięki temu znalazł się dla mnie kąt do szycia. Jestem obrzydliwie szczęśliwa. Patryk zrobił mi stolik, nie mam jeszcze półek, wymyślam półki... W ciągu dnia gapię się na ten kąt i aż mi się ryczeć chce z tej szczęśliwości. Kąt tylko mój i tylko dla mnie i Tamara chyba to czuje, bo jeszcze nie widziałam aby wsadzała tam swoje łapki. Dziewczyny warto robić zmiany, kuć dziury w ścianie itd., czuję, że żyję...
A z resztek czerwonego materiału uszyłam torebkę. Moja mama miała bardzo podobną torebkę, tylko, że tamta była z pięknej czerwonej skóry. Być może torebka skończy jako kosmetyczka, ale na razie bardzo mi się podoba. No i szyjąc ten gruby materiał przekonałam się do zmiany igieł. Kupiłam sobie kilka o różnych grubościach i widzę, że dobranie igły do materiału od razu polepsza efekt i usprawnia szycie.
Śliczna! Bardzo podoba mi się zapięcie.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuń