niedziela, 19 grudnia 2010

Coco Chanel?

Udało się, skończyłam sukienkę życia. Dużo by o tym pisać, ale kiedy obcięłam ostatnią nitkę to sobie pomyślałam, że jeszcze przede mną sukienka życia :). Krój oczywiście z Burdy, numer był z Coco Chanel i sukienka ma przypominać krój Coco. I tak też się dzisiaj czułam, choć niedziela minęła pod znakiem gotowania obiadu i Adama Małysza w tle,  to w tej sukience czułam się wytwornie, świątecznie i kobieco. Jestem z siebie bardzo zadowolona, sama uszyłam taką sukienkę! Takie rzeczy bardzo  mi poprawiają humor i wszyscy na około mnie też byli jakoś bardziej zadowoleni... O minusach zbyt sztywnego materiału, i kilku jeszcze innych rzeczach nie będę pisać... Fajny dzień, dużo radości, aż mi się gęba sama śmieje...



Coco na fali


czwartek, 16 grudnia 2010

Na szybko


W tym tygodniu na szybko uszyłam brązową sukienkę z wysokim, kapturowym kołnierzem. Aby trochę rozświetlić twarz, kołnierz obszyłam pomarańczową tasiemką. Niestety tak bardzo chciałam już ją mieć, że śpiesząc się za krótko obcięłam dół, ale do grubych rajstop lub leginsów jest idealna. Jestem z niej zadowolona.



biała plama - oparłam się o ścianę :)


Przede mną cały tydzień robienia prezentów. Mam dużo pomysłów, będę szyć, już zrobiłam zakupy w Bławatku.


niedziela, 12 grudnia 2010

Jakoś to będzie.

Pod takim hasłem zaczęłam szyć swoją sukienkę życia, no i efekt jest taki, że się ma nijak. Trzeba będzie pruć, wycinać, przeszywać itd. Za dużo w ramionach, cały zamek odstaje... Jest to dla mnie nauczka, nie ma co się spieszyć tylko dokładnie robić wykrój do swoich wymiarów. Model z Burdy z dwiema kropkami czyli dla znających podstawy szycia, podstawy są ale nie ma praktyki. Nie tracę zapału, muszę mieć tą sukienkę!!



poniedziałek, 6 grudnia 2010

Hand made - mikołajki

Mam wrażenie, że hand made jest wszechobecne. Albo ja mam świra na tym punkcie i nikt tak maniakalnie nie zwraca na to uwagi. W każdym razie w prezencie mikołajkowym zrobiłam kilka ręcznych robótek - broszki i kapciochy. Te drugie to dzięki Zuzie Górskiej (szyciejestpiekne.blogspot.com). Zuza to na prawdę fajny pomysł! Kapcie nieco zrobiłam po swojemu, tzn. z grubego polara i są zaszyte paluchy, żeby było cieplej, ale szycie szło bardzo sprawnie, polecam. Człowiek czuje się bardziej świątecznie robiąc te wszystkie prezenciki, a jak miło popatrzeć kiedy już są zrobione... Finał taki:


Matrioszka bez ciałka 

Daniel nie jeleń

Eskimos
Fajne jest to, że obdarowani rzeczywiście broszki noszą... (bo muszą he he he)

I jeszcze kapcie:

Świnki morskie


piątek, 3 grudnia 2010

Robi się!

Maszyna w tym tygodniu nawet nie została podłączona do prądu. Ale coś tam się robiło - wykrój sukienki (jeśli się uda to będzie to sukienka mojego życia), powyciągałam materiały aby zacząć robić prezenty mikołajkowe, jak na razie tylko jeden się udało zacząć i skończyć - ręcznie. Ale mój wspaniałomyślny ukochany obiecał mi, że zajmie się przez całą sobotę naszym dziecięciem, oby ten plan wypalił... he he. Małe foto, znak, że się robi, samo się robi :)


Lumpy

Ale dzisiaj mi się udały lumpy. Kupiłam czerwoną sukienkę, czerwoną tak jak chciałam. Ciepła, opięta, pod samą szyję. Cycki fajnie się trzymają. Szukałam czerwonego materiału w Bławatku, ale niestety kiepsko tu u mnie na Wildzie z materiałami, czasem tylko mnie lumpy ratują.