Weekand minął w deszczu i dzięki temu zdążyłam uszyć spodnie. Spodnie miały być długie, podwinięte do 3/4, tak jak dzisiaj modnie. Niestety za wąsko skroiłam dół, z długich spodni zrobiły się rybaczki. Nie poddaję się i jeszcze raz usiądę do pierwotnego planu.
Nastawiłam się na długie szycie, okazało się, że to bardzo prosty krój. A może po prostu opisy z Burdy (6/2011) już są dla mnie bardziej zrozumiałe. Spodnie są wygodne, swobodnie się w nich czuję, bardzo mi się podobają kieszenie i materiał. Materiał, o dziwo kupiłam w Bławatku po przecenie, rzadko mi się to zdarza, zazwyczaj nic mi się tam nie podoba.
P.S. Zauważyłam, że o tej porze roku w lumpach można kupić grube, zimowe materiały, włóczki itd., a zimą na odwrót. Tak przy najmniej jest tu u mnie na Wildzie.
Niesamowite jest, że kiedy udadzą się zakupy w lumpie to człowiek tak się cieszy, jakby złapał Pana Boga za nogi... :)
fajne portki takie nowoczesne! Ja niestety fatalnie wyglądam w takim fasonie.
OdpowiedzUsuń