Uszyłam podhełmówkę. To jest taka "czapko-kominiarka". Uszyłam ją na zamówienie dla żołnierza, który dzisiaj walczy o Poznań na Cytadeli. Mam nadzieję, że spełniła swój obowiązek. To zlecenie było dla mnie wyzwaniem, nigdy nie szyłam czapki.
Początki były dość łatwe, sama przygotowywałam wykrój i wszystko się fajnie układało ale do pierwszej przymiarki. Nie pomyślałam o tym, że mamy różne głowy i niestety trzeba było poprawiać i to mi zajęło najwięcej czasu.
Kopfhaube jest obustronna. Nie mogłam znaleźć odpowiedniego, szarego materiału. W końcu w Bławatku kupiłam zwykłe płótno, a chciałam franele. Po kilku prasowaniach w trakcie szycia, czapa była śnieżnobiała, sztywna i bardziej się nadawała do spania niż pod hełm niemieckiego żołnierza. Trzeba ją było nie co "wyszmacić". Niestety nie było mnie dziś na Cytadeli, czekam na zdjęcia.
Jestem bardzo z siebie dumna, nie wystraszyłam się zlecenia, efekt mi się podoba i czuję, że z każdym szyciem umiem coraz więcej. Żeby dobrze szyć oprócz umiejętności potrzeba praktyki, praktyki, praktyki... Dopiero teraz zauważyłam :), że głowa z kopfhaube stoi na panterce...
Jest git! Kophauba jak się patrzy! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńIm więcej czasu mija od uszycia tym bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA co powiesz na to: http://www.knitty.com/ISSUEfall04/PATThallowig.html
OdpowiedzUsuńSuper, aż mnie zatkało! :)
OdpowiedzUsuńExtra pomysł i bardzo fajnie uszyte :)
OdpowiedzUsuń