sobota, 1 września 2012

dresowy dress

Od dawna się przymierzałam do tej sukienki. Ale ciągle myślałam o karmieniu...
W końcu ją uszyłam. Krój z Burdy 2/2012. Dałam sobie spokój z zamkiem i kieszeniami. Chciałam mięć sukienkę jak najszybciej, bo wieczorem na Placu Grzybowskim grała Kayah. Wymyśliłam sobie, że muszę ją mięć wieczorem i koniec! Szyłam jak zwykle z pomocą Tamary.




Koncert był bardzo dobry, uwielbiam Kayah. Byłam razem z córcią. Tamara to prawdziwe koncertowe zwierze - śpiewała, klaskała, tańczyła..., nie mogłam się nadziwić. Sukienka też się sprawdziła. Kolor trochę smutny, ale jest bardzo wygodna. Czułam się w niej jak w dobrym dresie. Krój prosty więc można zaszaleć z dodatkami, ale w przeciwieństwie do mojej mojej córki, która uwielbia się "obwieszać", wybrałam  minimalizm.  
Dzisiaj byliśmy na jarmarku apropos Festiwalu Kultury Żydowskiej (stąd koncert Kayah), ale już nie było tak pięknie jak dzień wcześniej. 


      
  

6 komentarzy:

  1. ja już od dawna jestem Twoją fanką i bardzo się cieszę, że wróciłaś :))
    faktycznie funkcjonalna sukienka, wygląda na wygodną. Nic tylko hasać na spacery :)

    OdpowiedzUsuń
  2. sukienka mi się podoba, mimo, że szarych ubrań raczej nie lubię, wolę żywe kolory :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna sukienka! A z taką pomocniczką to pewnie szycie idzie dwa razy szybciej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że wróciłaś! a sukienka naprawdę bombowa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie ci wyszła i fajnie sie układa, a kolor wcale nie jest smutny :]
    Pozdrawiiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna fotka z córeczką przy maszynie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń