piątek, 23 grudnia 2011

Face to face

Czy to możliwe, że spotkałam prawdziwego Św. Mikołaja? Mnóstwo ludzi powie pewnie "Oszalała!", ale ja chyba naprawdę spotkałam Św. Mikołaja.
Po pracy jechałam do domu, w autobusie, w korku. Zmęczona i zamyślona stałam i gapiłam się przed siebie, w pewnym momencie zaczepił mnie starszy Pan. Szeroko się uśmiechał. Od razu w oczy rzuciła mi się jego gęsta broda. Wskazał mi wolne miejsce i powiedział: - Musisz o siebie dbać, dziewczyno!
Myślę sobie kolejny dziwak. Ale Pan zupełnie nie nachalnie i dyskretnie mówił o tym, że trzeba o siebie walczyć, być silnym i zawsze dobrze nastawiać się na ludzi. Brzmiał jak dobry cichy dziadek. Na pożegnanie pogłaskał mnie po ramieniu i życzył mi przychylnych ludzi... Wysiadł na najbliższym przystanku i zniknął, jak Mikołaj :) Bardzo mnie to wzruszyło, potrzebowałam dobrego słowa, po prostu od człowieka. Pomyślałam, że ta Warszawa nie taka straszna i że jeszcze będzie mi tu pięknie :) I takiego Mikołaja życzę wszystkim na Święta i przez cały Rok.

sobota, 10 grudnia 2011

Mama

Ciche come back. Nieśmiało dzisiaj usiadłam do maszyny po 2,5 miesiąca przerwy. Czuję jak moje palce są sztywne, mózg też mam sztywny. Bardzo tęskniłam za szyciem i w końcu udało się coś zrobić. 
Mieszkamy w zupełnie innym miejscu, mamy małe mieszkanko, nie ma tu miejsca na pracownie. Szycie znowu na stole w jadalni, sypialni itd. Ale nie narzekam, liczą się chęci... 
Moja córcia narysowała mamę. Nie wiem dlaczego noga wychodzi mi z oka, a między nogami mam siusiaka. Nie otrzymałam odpowiedzi. Zawsze jak nie mam pomysłu co uszyć, to idę na łatwiznę i proszę Tamarę aby coś narysowała, a później dzieciak się cieszy i ja się cieszę, a to najważniejsze...